24 - 29.11.2004
Miałem wtedy niezwykłe szczęście do niezwykłej pogody. 12 stopni w skali Beauforte'a to wielka rzadkość nad Bałtykiem. Poprzedni taki sztorm był tam w roku 1990. Żałuję, że nie zabrałem aparatu fotograficznego*, bo bardzo trudno opisać takie zjawisko. W czasie sztormu nawet nie probówałem zejść na plażę, byłoby to zbyt lekkomyślne, a poza tym... plaży nie bylo... Poszedłem gdy trochę przycichło. Aż trudno uwierzyć jak daleko sięgały fale. Słupki, które przed sztormem wzmaciały stoki wydm, teraz sterczały w równym szeregu kilka metrów od nowej krawędzi wydm. Bałtyk zabrał wszystko. Plażę zalegała niewiarygodna ilość pni, gałęzi, patyków i mnóstwa rupieci, tworząc pryzmy wzdłuż nowej linii wydm. Wyloty zejść na plażę były kompletnie zdewastowane - betonowe płyty chodnikowe spiętrzone jak po trzęsieniu ziemi, całe metry murów wywrócone i porozbijane, a sterty śmieci dokładnie blokowaly wyjścia. Drewniane schodki załamywały się i kończyły nagle dwa metry nad ziemią, w miejscu gdzie dawniej wsparte były na wydmach, a ścieżki urywały się raptownie nad pionowymi skarpami. W miejscach gdzie dawniej wydmy łagodnie schodziły do morza, pojawiły się pionowe klify sięgające trzech metrów. Coś niesamowitego! A wieczorami na trawniku przed domem, w którym mieszkałem, spokojnie buszowały dziki.

* Dokumentacja fotograficzna opisanego sztormu znajduje się w "Minigalerii" Arkadiusza Charytonika (zdjęcia wykonane w Łebie).

Powrót na stronę główną